Hogwart
Najprawdopodobniej najlepsze forum o Harrym Potterze!
Forum Hogwart Strona Główna
->
Ron Weasley
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Wybierz forum
Wasze pomysły
----------------
Witam!
Uczniowie
----------------
Hermiona Granger
Ron Weasley
Draco Malfoy
Harry Potter
Inni
Nauczyciele
----------------
Albus Dumbledore
Rubeus Hagrid
Remus Lupin
Minewra McGonagall
Alastor Moody
Severus Snape
Postacie dorosłe
----------------
Syriusz Black
Korneliusz Knot
Peter Pettigrew
James Potter
Lily Potter
Lord Voldemort
Hogwart
----------------
Domy
Zaklęcia
Quidditch
Miotły
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
aaa4
Wysłany: Pon 13:22, 17 Lip 2017
Temat postu: oj
-Co sie stalo?
-Zemdlalas. Upadlas i rozcielas sobie warge. Wszystko w porzadku?
-Chyba tak. - Mercer widzial, jak jezyk Selome porusza sie w jej ustach, szukajac zrodla dziwnego smaku.
-Za pare minut wzejdzie slonce. Musimy znalezc schronienie. Mozesz isc?
Kiwnela glowa, ale kiedy sprobowala wstac, znow upadla. Rzucila Mer-cerowi blagalne, przerazone spojrzenie.
-Nie mozesz wazyc wiecej niz plecak. - Chcial sie usmiechnac, ale miesnie jego twarzy pozostaly nieruchome. - Poniose cie.
Zignorowal jej niedowierzajaca mine i z zaskakujaca latwoscia postawil ja na nogi. Potem odwrocil sie, nadstawiajac plecy, i schylil, zeby latwiej jej bylo na niego wsiasc.
-Prosze wsiadac, pociag linii Mercer Limited odjezdza.
Selome byla szczupla, a przez ostatnich czterdziesci osiem godzin stracila jeszcze kilka kilo, ale i tak zachwial sie pod jej ciezarem. Zamknal swoj umysl przed bolem i ruszyl przed siebie. Selome opierala brode na jego ramieniu i slyszal jej rowny oddech. Nie mial zludzen, ze doniesie ja do Adob-hy. Bedzie mial szczescie, jesli w ciagu kilku najblizszych minut znajdzie jaskinie. Kiedy slonce wystrzeli znad gor, sily opuszcza go na dobre.
-Selome, ja juz nic nie widze. Musisz wypatrywac jaskini. Juz po kilkudziesieciu metrach zaczely trzasc mu sie nogi.
Minela kolejna godzina meczarni. Mercer niosl Selome na polnoc wzdluz urwiska. Nie czul juz bolu, otepialy, zuzywal
vacu warszawa
resztki energii niczym plomien, ktory pali sie najjasniej tuz przed zgasnieciem. Slonce jak ogromny ciezar wbijalo go jak mlot w kowadlo pustyni. Myslal, ze Selome znow stracila przytomnosc, ale nagle krzyknela chrapliwie jak sploszony ptak. Mercer zobaczyl jej dlon, wskazujaca cos przed nimi. Nie widzial, co to takiego, wiec jak osiol podazajacy za marchewka na kiju powlokl sie w tamtym kierunku. Jasnosc zmienila sie w jednolita kurtyne; dopiero kiedy znalezli sie juz pod samym wejsciem do jaskini, Mercer zobaczyl jej cien.
Selome zsunela sie z jego plecow i padla na ziemie. Nawet tego nie zauwazyl. Nigdy w zyciu nie zmusil sie do takiego wysilku. Jak kazde smiertelnie ranne zwierze chcial tylko znalezc kryjowke, w ktorej moglby umrzec. Padl na czworaki i wpelzl na oslep do chlodnej jaskini, zatrzymujac sie dopiero, kiedy uderzyl glowa o kamienna sciane. Selome przyczolgala sie chwile pozniej i upadla obok niego twarza do ziemi.
Wiedzial, ze juz nie wstana. W glowie mu lomotalo, mial wrazenie, ze peknie, jesli tylko jej dotknie. Dotknal ramienia Selome. Jej skora przypominala w dotyku wysuszony pergamin. Kazda komorka jego ciala laknela wody, ale wiedzial, ze jej nie dostanie.
-Tu umrzemy - wymamrotal w pyliste dno jaskini. - Przepraszam.
Selome obrocila go na plecy, zeby widziec jego twarz. Pod kilkudniowym zarostem jego skora byla szara i spekana, wargi pokrywaly pecherze, wygladaly jak zakazona rana. Selome zobaczyla odbita w jego oczach wlasny strach, bo sama nie wygladala lepiej.
-Poczytam ci, zeby zabic czas - zaproponowala, a Mercer spojrzal na nia dziwnie, podejrzewajac, ze stracila w koncu
http://www.studiopantera.pl
kontakt z rzeczywistoscia.
Ale na jego oczach podniosla z piasku oprawiona w skore ksiege, polozyla ja sobie na kolanach i otworzyla na losowo wybranej stronie. Przez chwile patrzyla na nia tepo.
-Hej, to Szekspir. Po wlosku, ale ci przetlumacze.
-Co jeszcze? - Mercer byl zbyt wyczerpany, by czuc cos wiecej niz desperacje umierajacego.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001-2003 phpBB Group
Theme created by
Vjacheslav Trushkin
Regulamin